Zabytki Tatr

Tatry: na szczycie 

Tatrzański Park Narodowy to jedyny w naszym kraju park narodowy obejmujący obszary o charakterze wysokogórskim. Jest również tym najchętniej odwiedzanym. Turystów nie odstraszają strome podejścia, głębokie przepaście ani kaprysy pogody i rocznie przybywa tu ponad 3 mln osób, liczących na piękne widoki oraz wyjątkowe przeżycia. To akurat mają jak w banku. Wystarczy, że wjadą na któryś z tatrzańskich szczytów.

Kasprowy Wierch: kolejka do kolejki 

Złośliwi mówią, że na ten najchętniej odwiedzany szczyt w całych polskich Tatrach (w sezonie bywa tu nawet 4 tys. osób dziennie) prowadzą aż dwie kolejki – jedna linowa, a druga do kasy. Gdy już jednak odstoimy swoje i z upragnionymi biletami wsiądziemy do nowoczesnego wagonika, czekają nas nie tylko zapierające dech w piersiach widoki, ale też prawdziwie wysokogórskie emocje. Łatwy dostęp sprawia, że na Kasprowym Wierchu każdy – bez względu na wiek, stan zdrowia czy kondycję fizyczną – może przez chwilę poczuć się jak taternik i spojrzeć na okolicę z wysokości blisko 2 tys. m n.p.m. Centralne usytuowanie szczytu sprawia, że widać stąd w całej okazałości zarówno Tatry Wysokie i malowniczą Dolinę Gąsienicową, jak i Tatry Zachodnie z pasmem Czerwonych Wierchów oraz leżące w dole Zakopane.

Orla Perć: dla zawodowców

O ile dostanie się na szczyt Kasprowego jest dziecinnie proste, o tyle zdobycie Orlej Perci to już propozycja dla doświadczonych górołazów. Poszarpane skały, kilkusetmetrowe przepaście, łańcuchy, klamry, a nawet pionowa ściana o wysokości 4 pięter, na którą można się dostać tylko wąską drabinką. Najsłynniejszy i najbardziej niebezpieczny tatrzański szlak to nie miejsce na popołudniową przechadzkę. Jeśli jednak jesteśmy świadomi wyzwań – a także odpowiednio przygotowani oraz zaopatrzeni w dobre buty i coś na wypadek zmian pogody – możemy tu wszystkimi zmysłami poczuć prawdziwą wysokogórską magię. A od wspaniałych widoków niejednemu zakręci się w głowie. Orla Perć prowadzi 5-kilometrową granią Tatr Wysokich, biegnącą na wysokości ok. 2100 m n.p.m. od przełęczy Zawrat do przełęczy Krzyżne, skąd możemy bezpiecznie zejść na Halę Gąsienicową. Po drodze mamy do pokonania m.in. Kozią Przełęcz, Kozi Wierch, Granaty oraz Buczynowe Turnie. Tutaj nie ma żartów – taternicki chrzest mamy jak w banku.

Czerwone Wierchy: najlepiej jesienią 

Na tych, którzy nie chcą ryzykować emocji rodem z Orlej Perci, pozostają Czerwone Wierchy. Popularna trasa wiodąca przez najsłynniejsze szczyty Tatr Zachodnich to jakby Orla Perć dla początkujących – również maszeruje się granią, na prawo i lewo rozciągają się równie zachwycające panoramy, a jednocześnie nie trzeba walczyć z lękiem wysokości i testować wytrzymałości przymocowanych do litej skały łańcuchów. No i można rozpocząć wyprawę od relaksującego wjazdu kolejką linową na Kasprowy Wierch. Kiedy już wyskoczymy z wagonika i pstrykniemy kilka landszaftów – ruszamy na zachód. Po jakimś czasie docieramy do Kopy Kondrackiej i to właśnie tutaj zaczyna się najpiękniejsza część trasy. Dostojne szczyty Kopy, Małołączniaka, Krzesanicy i Ciemniaka porośnięte są ogromnymi połaciami rośliny zwanej sit skucina, która wraz z nadejściem jesieni nabiera intensywnie czerwonego koloru – aż się chce wyciągnąć sztalugi i zostać tu na dłużej. Jeśli jednak musimy wracać, możemy zejść z Ciemniaka wprost do Doliny Kościeliskiej. Najbardziej ambitni mogą zaś z Kopy Kondrackiej udać się prosto na Giewont.

Giewont: u śpiącego rycerza 

„Z każdej prawie chaty Giewonta widać, toteż słusznie mu się należy tytuł króla zakopiańskiego” – pisał w XIX w. autor jednego z pierwszych polskich przewodników po tych okolicach. Nie sposób być w Zakopanem i nie zauważyć charakterystycznej sylwetki „śpiącego rycerza” górującej nad miastem. Nic dziwnego, że z tym najwyższym – i z pewnością najbardziej oddziałującym na wyobraźnię – szczytem polskich Tatr Zachodnich wiążą się liczne legendy, a on sam jest celem nawet nie wycieczek, ale wręcz pielgrzymek. Każdy, kto odwiedza tatrzańską stolicę, za punkt honoru stawia sobie wejście na skalisty wierzchołek. Pstryknięcie fotki ze słynnym stalowym krzyżem to niemal obowiązek! Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że choć od strony południowej Giewont prezentuje się dużo bardziej przyjaźnie, wspinaczka – do wyboru mamy trasę przez Kalatówki i Dolinę Kondratową lub przez Dolinę Strążyską i Grzybowiec – jest trudna, wymagająca i zajmie co najmniej 3 godziny w jedną stronę. A w sezonie trzeba jeszcze do tego doliczyć obowiązkowe czekanie w kolejce pod szczytem. Na górze zmieści się zaledwie kilkanaście osób. Wśród górali krąży mnóstwo zabawnych opowieści o turystach, którzy chcieli dostać się tam w klapkach albo nie mogli uwierzyć, że nie dojeżdża tam żaden autobus. Tym ostatnim zdecydowanie bardziej polecamy spacer Doliną Strążyską. Widoki z bliska na potężną górę sprawią, że aż klapki spadną im z nóg.

Rysy: wyżej się nie da

Perłą w górskiej koronie Tatr są oczywiście Rysy – najwyższy szczyt nie tylko polskiej części Tatr, ale również całego kraju. Choć wspinaczka na wysokość 2499 m n.p.m. może być męcząca (różnica wysokości od poziomu Morskiego Oka wynosi ponad 1100 m, a średnie nachylenie szlaku to 30°), widoki z wierzchołka z pewnością wynagrodzą nam wszystkie trudy. Ktoś kiedyś policzył, że można stąd dostrzec aż 80 szczytów tatrzańskich. Ale nie tylko! Także 50 różnych gór należących do innych pasm, 13 jezior, a przy dobrej widoczności nawet wieże oddalonego o ponad 90 km Krakowa. Na miejscu również nie brak atrakcji – obowiązkowym punktem wycieczki musi być zdjęcie z tablicą upamiętniającą pobyt Włodzimierza Lenina oraz z… drewnianym wychodkiem nad przepaścią przy Chacie pod Rysami po słowackiej stronie – przez sam szczyt przebiega bowiem granica między państwami.

Tatry: jeziora i wodospady 

W jaki sposób w ciągu jednego dnia zobaczyć wszystkie najpiękniejsze jeziora w Tatrach, a przy okazji zahaczyć o najwyższy polski wodospad? Nic prostszego – wystarczy przejść od Morskiego Oka do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Pod warunkiem, że uda się opuścić boks startowy – bo ten jest hipnotyzujący.

Morskie Oko: najpiękniejsze i najbardziej tajemnicze

W jaki sposób w ciągu jednego dnia zobaczyć wszystkie najpiękniejsze jeziora w Tatrach, a przy okazji zahaczyć o najwyższy polski wodospad? Nic prostszego – wystarczy przejść od Morskiego Oka do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Pod warunkiem, że uda się opuścić boks startowy – bo ten jest hipnotyzujący.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *